Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2017

Fototerroryści

      W cząsteczkach powietrza kryli się Fototerroryści. Byli oni bardzo mali. Na cząsteczkach powietrza prowadzili działalność. Na każdej cząsteczce powietrza żyli jacyś Fototerroryści, te cząsteczki miały swoje numery. Fototerroryści robili zdjęcia ze swoich cząsteczek powietrza i publikowali je w internecie, były to zdjęcia krajobrazów.        Na cząsteczce powietrza numer 1464 żyli bardzo niemili Fototerroryści, którzy publikowali zdjęcia ludzi. Zawsze robili innym na złość. Pewnej nocy przyszła do tych Fototerrorystów Świetlówka. Świetlówka była magicznym robaczkiem, która produkowała dobro. Zapytała ich: - Czemu jesteś tacy niemili? - Bo ludzie nie zwracają na nas uwagi. Też chcemy być lubiani.- Odpowiedzieli Fototerroryści. Wtedy Świetlówka wytłumaczyła im wszystko. Powiedziała im, że jeśli będą oni publikować zdjęcia ludzi to nigdy nie dostaną dużo wyświetleń.        Po tej rozmowie Fototerroryści z cząsteczki powietrza numer 1464 zaczęli robić piękne zdjęcia i nie były to

Człowiek Wiatr

       Na świecie był tylko jeden Człowiek Wiatr. Człowiek Wiatr mógł się rozmnażać, dlatego mógł być w wielu miejscach na świecie. Był on niewidzialny. Jedyną rzeczą którą robił Człowiek Wiatr było bieganie. Człowiek Wiatr był bardzo złośliwy, bo nikt nigdy nie zwrócił na niego uwagi, ani z nim nie porozmawiał.        Pewnego razu Człowiek Wiatr biegał na wsi. Nagle zobaczył chłopca, który też go widział i powiedział. - Kim ty jesteś? Człowiek Wiatr pobiegł dalej. Wtedy chłopiec nie widział już go. Następnego dnia Człowiek Wiatr wrócił do wsi gdzie spotkał chłopca. I znowu zobaczył chłopca, a chłopiec jego. Później rozmawiali na wiele tematów. Po tej rozmowie Kubie (bo tak nazywał się ten chłopiec) przyszła myśl. - Człowieku Wietrze kiedy biegasz nikt Cię nie widzi, a kiedy nie biegasz wszyscy Cię widzą.- Powiedział Kuba. Człowiek Wiatr zgodził się.        Od tego czasu Człowiek Wiatr mniej biegał, nie był już złośliwy tylko miły. Często też odwiedzał Kubę.

Wynalazek do wymyślania

       W Warszawie żył pan Piotr. Był on wynalazcą. Zawsze lubił coś wymyślać i miał dużo pomysłów. Był wysoki i miał zadbaną sylwetkę. Pan Piotr pracował w firmie, która produkowała wynalazki. Wymyślał bardzo dobre wynalazki, o wiele lepsze niż jego koledzy. Wymyślił on: automatyczne łyżwy, maszynę do oswojenia lwa, patelnię do smażenia wszystkiego i wiele innych wynalazków.        Pewnego razu pan Piotr wpadł na pomysł wyprodukowania maszyny do wymyślania następnych wynalazków. Miał być to jego prywatny wynalazek, nie chciał żeby firma o nim wiedziała. Pracował nad planem tego wynalazku bardzo długo. Kiedy pan Piotr skończył plan, w najbliższą noc wkradł się do fabryki swojej firmy, wziął części i z pomocą maszyn zrobił swój wynalazek. Później przez długi okres wymyślał dobre wynalazki z pomocą swojej maszyny. Pewnego razu kolega z pracy przyszedł do niego. Wtedy kolega zobaczył jego maszynę. Następnego dnia kolega pana Piotra zgłosił jego maszynę do firmy ( kolega pana Piotra wied

Zakupiaki

       Gdy jesteśmy na zakupach w głowie rodzą nam się Zakupiaki. Zakupiaki to małe stworki, które przejmują kontrole w głowie, gdy jesteśmy na zakupach. Zakupiaki pomagają nam wybrać produkty, mówią nam o ich zalety i wady. Opuszczają one głowę po zakupach.         Pewnego razu trzy studentki poszły do centrum handlowego. Chodziły po nim tak długo, że Zakupiaki były tak zafascynowane, że po zakupach nie chciały opuścić ich głów. Dziewczyny miały w głowie Zakupiaki nawet w domu po zakupach. Zdzwoniły się i umówiły na zakupy na następny dzień. Następnego dnia dziewczyn interesował tylko temat zakupów. W ten dzień z powodu Zakupiaków pokłóciły się. Pomimo to i tak robiły dalej zakupy, więc zostały im w głowach Zakupiaki. Później dziewczyny zaczęły powoli opuszczać lekcje i zaczęły chodzić na zakupy oddzielnie. Po tygodniu opuszczania studiów i chodzenia na zakupy dziewczyny spotkały się i się przeprosiły.        W ten sam dzień poszły do ich profesora i przeprosiły go. Profesor pokazał

Pani design

       W Tarnowie mieszkała pani Kalina. Pani Kalina pracowała jako inżynier, ale zawsze chciała zostać architektem. Niestety żadna firma architektoniczna nie chciała jej przyjąć, przecież zdała studia inżynierskie.        Pewnej nocy przyszła do pani Kaliny Wróżka Kursantka. - Kalino znalazłam dla ciebie kurs.- Powiedziała wróżka. Kalina poszła na dwumiesięczny kurs, który poleciła jej wróżka. Uczyła się pilnie przez dwa miesiące, czytała gazety i książki o projektowaniu. Ostatniego dnia kursu Kalina zdała test bezbłędnie. Gdy wróciła do domu ponownie przyszła do niej wróżka i pogratulowała jej.        Kalina była później architektem. Czasem w pracy odwiedzała ją magiczna wróżka, a Kalina wiedziała, że zawsze może liczyć na jej pomoc.

Magiczny telefon

       W domu pana Marcina w Elblągu na ulicy Sportowej 76 był telefon. Ten telefon leżał ciągle w szafie, bo pan Marcin miał już smartfona i nie potrzebował telefonu na guziki. Ten telefon miał aplikację, o której nie wiedział nikt. Nazywała się ona "Roz". Gdy pan Marcin włączał telefon  (chociaż rzadko go włącza) on się rozdwaja, i kopię tego telefonu zostają porozrzucane po domu.        Pewnego razu, kiedy pan Marcin niechcący zrzucił kopię telefonu na podłogę, telefon zniszczył się. Pan Marcin wezwał zawodowego informatyka, pana Mieczysława. Pan Mieczysław zobaczył w nim coś zielonego. Nagle z telefonu wyskoczył zielony stworek, o którym mówiły legendy. Nazywał się Roz. - To ja stworzyłem aplikację "Roz" i stwarzałem kopię tego telefonu.- Powedział Roz i odleciał.        Od tego czasu pan Marcin używał tego telefonu na guziki, bo uważał, że ten telefon dużo przeżył i jest gotowy na inne wyzwania.

Nauczyciel z głową

      W szkole podstawowej Nr. 57 w Łodzi żył nauczyciel Jedrzej Dreziński. Jedrzej (nazywany przez dzieci i nauczycieli panem Jędrkiem) uczył informatyki i umiał czytać w myślach. Nikt nie wiedział o magicznych umiejętnościach pana Jędrka. Dzieci nie miały opinii o panu Jędrku, po prostu pan Jędrek umiał czytać w myślach i umiał robić niespodzianki dzieciom, ale też na nie krzyczeć.        Pewnego razu na lekcji informatyki dziecko zapytało pana Jędrka. - Panie Jędrku, czy pan umie czytać w myślach? Wszystko, co pomyślimy, pan jakby wie. To pytanie zadał bardzo dobry z informatyki uczeń Bartek. - Wiesz Bartku, to nie jest czytanie w myślach, tylko logiczne myślenie.- Odpowiedział pocący się pan Jędrzej. Gdy skończyła się lekcja, pan Jędrek zabrał Bartka na prywatną rozmowę. -Bartku pytałeś mnie, czy ja czytam w myślach- Tak, potrafię czytać w myślach, ale nikomu nie mów.- Powiedział pan Jędrzej. Tak.- Grzecznie odpowiedział Bartek. Następnego dnia Bartek przyszedł do p

Baran Grażynki

                                                               Baran Grażynki                                                                        Grażynka mieszkała w małej wsi o nazwie Bronka. W tej wiosce można znaleźć było tylko 14 domów, 1 mały sklepik wielobranżowy, 1 kaplicę, pola uprawne i zagrody ze zwierzętami. Grażynka miała 9 lat, była wysoka i miała piękne blond włosy. Grażynka lubiła liczyć zwierzęta w zagrodzie i kochała kuchnię włoską.        Pewnego razu w wakacje po pysznym obiedzie mamy, Grażynka wyszła liczyć barany. Gdy dziewczynka była już przy 26 baranku, usłyszała głos. - Nie musisz liczyć, jest w sumie 46, a ze mną 47 baranków.- Odewzwał się cichutko głos. Grażynka przestraszona zapytała: - Kto to powiedział? - To ja baranek Grażyn. Jestem w lewym kącie zagrody. Grażynka poszła tam i zobaczyła jedzącego spagetti baranka. - Skąd ty się tu wziąłeś?- Zapytała Grażynka. - Tydzień temu rolnik pan Wojtek wiózł mnie z innymi owcami na nową farmę. Niestety wy